Film mnie zwyczajnie zmęczył. Do reżyserii, realizacji, efektów (prawdziwych i tych komp.) trudno się doczepić, to tak samo jak w przypadku "Incepcji" mógłbym napisać wiele złego o scenariuszu. Zakręcony. zapętlony, nielogiczne i niezrozumiały. Do tego stopnia , że widz - ja - juz nie analizuje pokrętnych pseudonaukowych wywodów tylko zagubiony siedzi i ogląda. Zastanawianie się co dlaczego, skąd itd nie ma sensu a listę bzdur scenariusza mógłbym wymieniać i wymieniać, choć może i można byłoby je zbyć tym, że to kolejne paradoksy itd. Przed premierą filmu, np przed na nowo puszczają w kinach Incepcja były trailery wypowiedzi samego Nolana jak i aktorów i na ich podst.szedlem do kina naprawdę podekscytowany. Porażka! I o ile w Incepcji broniła się obsada że świetnymi rolami Leonarda, Hardy'ego tak tutaj... Hm... Niezły Pattinson, jak zawsze Branagh się całkowicie dla mnie niepasujacy tu aktor główny. Może poza scenami walk.
Odwróceni nie chodzą tyłem. To nieodwróconym tak się tylko wydaje. Podobnie jak dla odwróconych wszyscy normalni robią wszystko odwrotnie. Na przykład ptaki latają w tył tak samo jak samochody jeżdżą w tył. Kiedy odwróceni wchodzą przodem do kołowrotka, to dla nieodwróconych wygląda to tak jakby z niego wychodzili, ale tyłem. Scena z Satorem jest kluczowa dla zrozumienia tego.
hahah jak czytam że film broni się obsadą to mam wrażenie że po prostu nie zrozumiałeś filmu. Obejrzyj ze 2 razy, jak załapiesz sedno sprawy, które nie jest rozpisane na jednej kartce to choćby z szacunku do scenariusza zmienisz opinię. Jednak nie mam zbyt wielkich nadziei bo i tak opisujesz same powierzchowne wrażenia, a Nolan daje zabawę w coś więcej niż tylko ślepe oglądanie.
incepcja była zajebista i jeśli ktoś filmu nie skumał za pierwszym razem no to problem ktoś ma bo bardzo prosty ten film byl z rozumieniu
tenet to największe gówno jakie zrobił nudny klapa po całości
Zgadzam się. Początek zapowiadał się dobrze ale potem się pogubiłem w fabule. Nie nadążałem za postaciami, wątkami, nie wiedziałem już dla kogo bohater pracuje, z kim jest sprzymierzony i właściwie jaki jest cel jego misji. Tempo narracji jest zbyt szybkie, ciężko czuć cokolwiek oglądając film, bo wciąż chodzi po głowie pytanie, co ja właściwie oglądam? Powiem tak - po godzinie seansu zastanawiałem się czy nie obejrzeć czegoś innego.
No dla mnie stracone ponad 2 godziny. Widać że parę groszy tam poszło Ale bez sensu fabuła.
Mnie się ten film podobał najbardziej z uwagi na zabawę czasem, entropię i tak po prostu dobrze zrobione widowisko, aczkolwiek wielkością nie dorównuje "Interstellar" i "Incepcji". W sumie mógł być jakiś inny aktor w głównej roli. Jakby tak miał 30 lat mniej, to tu by fajnie pasował nomen omen także Washington, ale Denzel, albo już niestety ś.p. Chadwick Boseman (jeśli mielibyśmy szukać kogoś czarnoskórego, bardziej znanego). No ewentualnie Will Smith, ale co do niego nie mam pewności.
I choć naprawdę dobry ten film, to po ostatniej scenie czułem niedosyt związany z tym, że z chęcią zobaczyłbym ten okres z przeszłości, jak nasz Protagonista werbuje Pattinsona i kolejne wydarzenia wtedy. Ale jako że to raczej się nie stanie w jakiejś rozszerzonej wersji albo kontynuacji, to z chęcią zobaczyłbym serial bazujący na Tenecie, bo jest do tego dobre podłoże.
Biedny ten Nolan, gościu się pręży niemiłosiernie, żeby robić coś w rodzaju 'ambitnego kina gównonurtowego' (hihi), mało mu okrężnica nie pęknie z wysiłku w tym kierunku a w efekcie tej katorgi i tak wychodzi mu od wielu lat stolec jak w przypadku w/w filmu
Chyba Krzychu woli robić dobrze Kipom Thorne'om, a nie swoim widzom, trzeba typka w końcu uświadomić, że Hawking niedawno odwalił kitę i nie ma co się popisywać;)
a idź, aleś się zabawił w poetykę ;) Już mi nie chciało czytać tego drugiego akapitu ;p
Absolutnie nie jest źle. Nie jest to sprawa życia i śmierci, żebym chciał go bronić, ale film jest dobry, dobrze się go oglądało, będąc w miarę mocno zaznajomionym z sci-fi, to i nie miałem problemu ogarnąć tych tam paradoksowych zawiłości i jedynie w sumie ta obsada. W "Incepcji" Dikarpio i Eliot ;) w "Interstellar" McConaughey i Hathaway, a tutaj taka trochę przeciętna półka: John Washington i Dębicki i przyznam, więcej sobie obiecywałem po scenariuszu, że człowiek skończy oglądać i wielki mind-blowing! :D co, jak, ale jak, o co, wielka rozkmina :) której tutaj nie ma specjalnie, jeśli od początku ogląda się ze skupieniem.
pozdrawiam :)
Podpisuję się. Film rozczarował mnie bardzo. Uwielbiam filmy Nolana, ale o tym zapomnę jak najprędzej. I nie chodzi o to, że nie rozumiem... tylko o brak logiki w zbyt wielu miejscach i nie chcę mi się tłunaczyć dlaczego.
POstać Satora beznadziejna, nieprzekonująca, momentami wręcz gorteskowa. Scena tekstem o jajach w gardle przecież jest tak płytka, że to aż smutne... W ogóle te role są jakieś takie płytkie, plastikowe, sztuczne. Począwszy od głównego bohatera, który do samego końca zachowuje się tak, jakby nie był odwrócony, tylko upośledzony.
Gdyby to było dzieło jakiegoś nowego reżysera, to przymknąłbym na to oko...
ale że coś takiego dał nam Nolab, to jest bolesne.
Żenada
Strata czasu.
Zgadzam się z Ryssiook - dokładnie te same odczucia. Byłem fizycznie zmęczony po obejrzeniu połowy tego filmu - sorki ale więcej nie dałem rady, nawet przy wykorzystaniu znieczulacza - 1/2 litra bursztynowego napoju. Uczucia z oglądania tego gniotka porównałbym do "rodzenia" kamieni nerkowych- wysiłku co niemiara a przyjemności żadnej.
To jeden z tych filmów co żerują na ułomności ludzkiego charakteru - wystarczy wziąć naukowe wątki, odpowiednio je pomiksować, koniecznie dodać "mądre" wywody wypowiadane z grobową miną i każde g.. się sprzeda. Zawsze znajdzie się wąskie grono osób, którym te klimaty pasują i niestety ogromna rzesza osób, które bojąc się wyjść na głupka z uwagi na niezrozumienie filmu, przyklaskując tym pierwszym. Dzięki temu wydaje się im, że dołączają do elitarnego grona intelektualistów, pompując niestety noty tego typu potworkom filmowym.
Uprzedzając od razu uwagi typu - "nie oglądałeś całośći to nie masz prawa oceniać" - ależ oczywiście mam prawo ;-) Jeśli zabieram się za kaszankę i po drugim kęsie odkrywam swoją pomyłkę i zauważam, że to zwykła ludzka kupa to nie kontynuuję konsumpcji tylko: próbuję wywołać odruchy wymiotne, myję twarz woda z mydłem, płuczę jamę ustną i myję zęby. Następnie staram się zapomnieć o wydarzeniu - tak jak w przypadku tego dzieła ;-)
jak dla mnie Incepcja była prosta do zrozumienia jak budowa cepa, zrozumiała i logiczna. Proste dla każdego kto trochę się zagłębiał w tematy świadomego śnienia itp.
Natomiast Tenet to niestety dla mnie ciężki film i tak jak pisałeś "Zastanawianie się co dlaczego, skąd itd " to z tym się zgodzę. Może obejrzę jeszcze parę razy to lepiej ten film zrozumiem :-/ Chyba obejrzałem go będąc za słabo skupionym. Po seansie nie potrafiłem sobie wielu rzeczy poukładać.
Jedyne co dobrego można powiedzieć o tej produkcji to to, że nie skąpili funduszy na ładne garnitury. Poza tym, to raczej było do przewidzenia, bo Nolan niezmiennie stacza się na równi pochyłej od kilku lat... Szkoda, ale widać nie uczy się na błędach, więc dalej wali głową w ścianę.
Czy mi się tylko zdawało czy dwaj głowni bohaterowie szpiedzy rozmawiają do siebie dziwnymi nie do końca zrozumiałymi dialogami hmm
Moim zdaniem film wart jest 7 gwiazdek. tutaj link jak ktoś jeszcze nie widzał https://filmhit.pl/filmy-online/tenet/
Po prostu nie masz wystarczającej wiedzy, żeby zrozumieć fizykę. Być może wyobraźni. To co dla Ciebie jest błędem fabuły, jest konsekwencją płynącą z prostego założenia o odwróceniu entropii. Założenie proste, ale konsekwencje złożone.
Jeżeli filmy z dobrze odrobionym rozpoznaniem aktualnej wiedzy Cię nudzą, to zwyczajnie wybieraj komedie romantyczne albo filmy Marvella - tam się nie zmęczysz... Widzu...
Co do incepcji nie zgodzę się, tam akurat jest pełna przejrzystość i jasność fabuły. Ale tutaj się zgodzę, ten film jest po prostu męczący .... Nawet efektowne sceny tego nie ratują.
Fakt film mega męczący. Czekałem tylko żeby były napisy końcowe i jak najszybciej opuść sale.
Po części to prawda, gdy pierwszy raz oglądałem film prawie nic nie było zrozumiałe ale po dłuższym zastanowieniu obejrzałem znowu i było ok. Film jest skompikowany ale jak najbardziej ma sens, wystarczy chcieć go zrozumieć.
Mnie tak az film nie wymeczyl bo fajnie sie ogladalo ale wszystkiego nie zrozumialem. Wlasnie taki mam problem z filmami Nolana. Jest genialnym tworca i trzeba przyznac ze pomysly ma niesamowite (incepcja) ale odnosze wrazenie ze w pelni rozumie to tylko on. Dialogi bywaja tez meczace w jego filmach i niepotrzebnie wydluzone i skomplikowane myslowo. Jego trylogia Batmana moim zdaniem zostala zniszczona przez zawilosc i dlugosc dialogow- przynajmniej w moim odczuciu. Tenet- kolejny genialnie zrobiony film, ktorego w pelni nie zrozumialem a nie nawidze zostawac po filmie w takim stanie.
To jeden z najlepszych filmów o fizyce, jakie w ostatnim czasie oglądałem. Byłem nim zachwycony. Wiele osób, które nie rozumieją jego potencjału do palenia szarych komórek, będzie go nisko oceniało. Czepiacie się fizyki, a takie Gwiezdne Wojny cieszą się świetnymi ocenami, mimo iż z fizyką stoją na bakier. Będą wyszukiwali każdego drobnego potknięcia, tylko by potwierdzić, iż film jest kiepski. Daje zupełnie coś nowego, podróże w czasie, poprzez odwróconą entropię. Majstersztyk.